Pożegnaliśmy Franciszka Reglińskiego
Hodowca 8/2021 RóżneZmarł Franciszek Regliński (11.04.1938 – 1.07.2021), jeden z nestorów wybrzeżowego środowiska hodowców gołębi pocztowych. Współczesnym członkom naszego Związku, szczególnie tym młodszym, nazwisko to nic lub niewiele mówi. W latach 60., 70., i na początku lat 80. ubiegłego stulecia należał do czołowych hodowców Oddziału Gdynia Chylonia i Okręgu Gdańsk. Pełnił też szereg funkcji w Zarządach oddziału i grup lotowych, był wiceprezesem ds. finansowych Okręgu Gdańsk. Jako dobry hodowca i życzliwy człowiek cieszył się uznaniem oraz sympatią wybrzeżowego środowiska hodowców. Utrzymywał też serdeczne znajomości z hodowcami Śląska i Opolszczyzny.
Z gołębiami pocztowymi miał kontakt od dziecka. Hodowcą z przedwojennym rodowodem był jego ojciec – Jan Regliński, jeden z członków – założycieli Okręgu Gdańsk w 1947 roku, aktywny członek reaktywowanego w 1945 Towarzystwa Hodowców Gołębi Pocztowych „Poczta Wojenna” w Gdyni Chyloni, działającego od 1923 r., czyli 3 lata wcześniej nim Gdynia uzyskała prawa miejskie. Pokonując trudności lokalizacyjne, przenosił gołębniki w kilka miejsc, między innymi do oddalonej o 8 km posiadłości kolegi Stefana Zawadzkiego – by wreszcie pozyskać dobre miejsce przy końcu obwodnicy Trójmiasta. Miejsce charakterystyczne, stąd wiele kabin z Polski wypuszczało gołębie do lotu z Gdyni.
Odnosił liczne sukcesy lotowe, a także pasjonował go standard, jego gołębie reprezentowały Okręg Gdańsk na wystawach ogólnopolskich. Pracował na kierowniczym stanowisku w Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni., był uczestnikiem Sierpnia 1980. Pogarszający się stan zdrowia pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia uniemożliwił mu kontynuowanie hodowli. Rozstawał się z nią z trudem, stopniowo, redukując stan hodowli. Poprzez liczne kontakty nadal żył sprawami naszego środowiska.
Odprowadziliśmy go do grobu na cmentarzu witomińskim w Gdyni, gdzie 6 lat wcześniej spoczęła żona Franciszka – Ewa, darząca sympatią nasze hobby, dzielnie pomagając mężowi, gdy jeszcze starał się podołać hodowlanym obowiązkom. Ich odejście zamknęło wzruszające karty historii gdyńskiego środowiska hodowców. Na cmentarz przyszło odprowadzić Franka wielu hodowców i byłych członków PZHGP, dla których był on autorytetem i serdecznym kolegą.