Co w trawie… pełza i zaraża

Hodowca 8/2021  Pogłębiamy wiedzę

Rzecz będzie tym razem o przywrach, tasiemcach i różnych innych żyjątkach, które narobiły dużo kłopotów hodowcom przy odchowie tegorocznych młodych.

Najbardziej oczekiwane w hodowli są zawsze młode z pierwszego lęgu. Nie zawsze udaje się je uzyskać od wszystkich par przeznaczonych do rozpłodu. Dużo niepowodzeń jest spowodowanych przez same gołębie, które po separacji zimowej, połączone w pary, wykazują swoiste ADHD. Zamiast spokojnie zająć się swoimi sprawami związanymi z rozpłodem, wdają się w walki o gniazda, co kończy się tłuczeniem jaj lub zadeptaniem piskląt. Jednak pisklęta z pierwszego lęgu, o ile nie spotka ich jakiś wypadek, rosną zdrowo, bez większych odchyleń od normy. W końcu rodzice są zwykle po kuracjach uwalniających od siedmiu boleści, a hodowcy dostarczają dobrą karmę i potrzebne minerały. W następnych lęgach bywa trochę gorzej. Zaczynają się treningi i loty, więc zdarza się, że ginie jedno lub oboje rodziców. W gołębniku lotowym karma jest czasem wydzielana na łyżki, a preparaty mineralne ograniczane, żeby „nie obciążać” lotników.
W rozpłodzie bywa też, że zaczyna brakować preparatów mineralnych lub odwrotnie są podawane w nadmiarze, a obie te sytuacje są szkodliwe najpierw dla rodziców, a potem dla młodych. Do głosu dochodzą też choroby zakaźne i pasożytnicze.

Na tej stronie wykorzystywane są ciasteczka w celu przechowywania danych, potrzebnych do prawidłowego działania witryny. Jeżeli się z tym nie zgadzasz, zamknij kartę przeglądarki. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności oraz Regulaminie View more
Akceptuj
error: Zawartość chroniona